KRAJOBRAZ MCU PO ŚMIERCI CHADWICK'A BOSEMAN'A. CO DALEJ Z CZARNĄ PANTERĄ?
Felieton napisałem już jakiś czas temu, wstrzymałem się jednak z publikacją, bo chciałem aby przykre emocje nieco w nas wszystkich opadły i abyśmy potrafili chociaż nieco chłodniej spojrzeć na całą sytuację. Cóż więcej mogę rzec. Zapraszam do zapoznania się z materiałem i zaznaczam, że to są tylko i wyłącznie moje subiektywne domysły nie mające na ten moment żadnego potwierdzenia ze strony Marvel Studios.
Czarna Pantera to postać, która pojawiła się w MCU z dużym przytupem. T'Challa zadebiutował w produkcji ,,Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów” i z miejsca stał się kluczową postacią dla wydarzeń w obrazie. Następnie pojawiły się występy w dwóch kulminacyjnych dla Sagi Nieskończoności filmach , a w międzyczasie solowa produkcja, która z miejsca stała się symbolem walki o równość pod względem etnicznym w kinowych produkcjach. Wszystko wskazywało na to, że rola Czarnej Pantery w dalszej historii MCU będzie jeszcze większa zważywszy na to, że trzeba będzie zapełnić lukę po Iron Man'ie oraz Kapitanie Ameryce oraz przez fakt, że postać Spider-Man'a jest bardzo newralgiczna przez to, że Sony oraz Marvel Studios nie zawsze potrafią znaleźć wspólny język. Wydarzyła się jednak tragedia. Chadwick Boseman wcielający się w rolę króla Wakandy zmarł 28 sierpnia 2020 r. w wieku 43 lat po kilkuletniej batalii z nowotworem. Niewątpliwie jest to sytuacja przy, której postać T'Challi jak i całe MCU jest czymś nieistotnym, bo zmarł człowiek, ale pomimo tej bolesnej dla rodziny Marvela straty MCU będzie funkcjonowało dalej, a historia pójdzie do przodu. Zarówno historia Kinowego Uniwersum Marvela jak i samej postaci Czarnej Pantery.. i tutaj właśnie nasuwa się pytanie.. Co dalej z Czarną Panterą w MCU? Postaram się tutaj odpowiedzieć na pytanie, którego tak jak wielu z Was wolałbym sobie nie zadawać...
1. ZAKOŃCZENIE WĄTKU CZARNEJ PANTERY.
Opcja numer jeden to ta, której pewnie niektórzy z Was pod wpływem emocji chcieli, a mianowicie zrezygnowanie z kontynuacji wątku Czarnej Pantery w przyszłych projektach uniwersum na wzór tego jak zrezygnowano z wątku Jokera w ostatniej części Batmanowej trylogii Nolana po śmierci Heath'a Ledger'a. Z pewnością jest to jedna z opcji, ale wydaje mi się ona mało prawdopodobna. Po pierwsze są to dwa zupełnie różne projekty. MCU to rozbudowany, ogromny świat zaś Nolan od początku celował w trylogię. Rola Jokera w ostatnim filmie i tak miała być niewielka więc na pewno w pewnym stopniu było łatwiej zrezygnować z tego wątku ( Oczywiście nie mam tutaj na myśli wątku emocjonalnego, bo sytuacja zarówno z jednej jak i z drugiej strony pod tym względem była bolesna dla twórców ). Czarna Pantera z kolei jeżeli wierzyć spekulacjom pojawiającym się w internecie od dłuższego czasu miał odegrać niebagatelną rolę w przyszłości uniwersum. Mówiło się w końcu o jego potyczkach z Doctorem Doom'em czy też z długo wyczekiwanym Namorem. Należy też dodać do tego ewentualne wprowadzenie małżeństwa ze Storm co miałoby być jednym z elementów wprowadzającym X-Men do MCU. Mamy też jeszcze samą Wakandę, która ze swoją technologią, mitologią oraz ogromnymi pokładami Vibranium na stałe już wpisała się w historię Kinowego rozdziału Marvela. To pozwala nam założyć, że mimo bardzo przykrej sytuacji historia T'Challi nie dobiegnie końca.
Zabieg ten był już w MCU stosowany
kilkukrotnie. Oczywiście w żadnym z wcześniejszych przypadków nie
miało to miejsca w tak smutnych okolicznościach, ale taka opcja
jak najbardziej wchodzi w grę. Dzisiaj wiemy już, że
prawdopodobnie nikt w Marvelu o chorobie Chadwick'a nie wiedział,
więc nikt też nie miał żadnego zarysu planu B ( Nie mówię tutaj
o planie B tylko z powodu śmierci, ale też ewentualnego znacznego
pogorszenia stanu zdrowia ) Nie zrozumcie mnie źle, nie robię tutaj
ani z Kevina Feige ani z jego współpracowników potworów bez serca
dla, których Chadwick w przypadku wiedzy o jego stanie zdrowia byłby
tylko trybikiem, który w razie potrzeby by się wymieniło. Po
prostu... chcąc nie chcąc musieliby oni myśleć przyszłościowo i
zostawić swoje emocje za drzwiami. Jest to jak najbardziej
zrozumiałe. W końcu to mimo wszystko biznes, a w biznesie zawsze
trzeba mieć plan B. Niezależnie od sytuacji. Smutne, ale
prawdziwe.
Recasting z powodu śmierci aktora nie byłby niczym
nowym w historii kina. Do zapowiedzianej premiery drugiej części
przygód Czarnej Pantery zostało jeszcze kilka lat. Dzisiaj nikt z
nas nie wyobraża sobie nowego aktora w tej roli, ale czas
przyzwyczaja do bólu i za jakiś czas będziemy potrafili podejść
do tej sytuacji na chłodno. Wiadomym jest, że rana zostanie w jakiś
sposób otwarta w momencie ogłoszenia ewentualnego nowego aktora,
który wcieli się w T'Challę czy też gdy premiera filmu będzie
coraz bliżej, ale pamiętajmy wtedy, że gdyby w razie doszło do
takiej sytuacji to nie my jako fani będziemy tym momencie w trudnej
sytuacji, ale człowiek, który będzie musiał zmierzyć się z
naszą krytyką, naszymi porównaniami oraz wielkim stresem. Dajmy mu
wtedy szansę i nasze wsparcie, bo to w końcu nie jego wina, że
stało się to co się stało. Poza tym możemy mieć pewność, że kto by to nie był to da z siebie wszystko.
Wakanda Forever..
3. MULTIVERSUM
Ughh.. temat, który może w tej
sytuacji sporo zamieszać i stanowić pewne wyjście. Pytanie co
możemy dostać w takiej sytuacji i czy będzie to dobre?
Najsensowniejsza fabularnie rzecz jaką można by w ten sposób
wykorzystać to, że w wyniku otwarcia wymiarów do innych
rzeczywistości T'Challa wpadnie w jakąś no nie wiem.. pętle
czasu?( Oczywiście z kilkoma innymi postaciami aby miało to sens)
Znika a schedę po nim przejmuję któraś z postaci wymienionych
przeze mnie w następnym punkcie. Tylko, że taki scenariusz mimo
wszystko wymaga prędzej czy później powrotu T'Challi. No i właśnie
tutaj jest ta opcja z tym ,,później''. Załóżmy, że postać, w którą
wcielał się Boseman zniknie w czasie, w którym rozgrywały będą
się wydarzenia z filmu ,,Doctor Strange in the Multiverse of
Madness”. Nie zobaczymy tego na ekranie, a dowiemy się o tym w
,,Czarnej Panterze 2”. Na czas tego filmu mamy nowego Króla
Wakandy i zarazem nową Czarną Panterę, zaś T'Challa powraca w
trzeciej części ( o ile powstanie ) kilka lat później z nowym aktorem. To ma ręce
i nogi i przede wszystkim daje włodarzom Studia czas na to aby
przygotować fanów emocjonalnie na nowego odtwórcę roli T'Chali.
Wspomniałem, że co prawda ma to ręce i nogi, ale nie wiem czy nie byłoby to troszkę zbyt naciągane.
Chociaż trzeba brać pod uwagę, że również takie rozwiązanie
fabularne może być brane pod uwagę.
4. ŚMIERĆ T'CHALLI. INNA POSTAĆ Z UNIWERSUM PRZEJMUJĘ TYTUŁ CZARNEJ PANTERY.
Czy to w filmach czy serialach bardzo
często był też stosowany zabieg fabularny gdzie to postać
umierała wraz z osobą, która się w nią wcielała. Nie jest
wykluczone, że film ,,Czarna Pantera 2” rozpocznie się mocną
sceną pogrzebu T'Challi, który zginął podczas jakiejś bitwy.
Mogłoby do tego dojść na przykład podczas pierwszego ataku Dr
Dooma czy Namora na Wakandę. Tym samym zamiast genezy konfliktu
trafilibyśmy od razu w środek historii gdzie Wakanda została
bardzo mocno zraniona stratą władcy. Wiadomym jest, że Wakanda
jako naród dumny i waleczny będzie chciała natychmiastowego
odwetu,a do tego byłby potrzebny nowy dowódca. Pytanie tylko kto?
- Pierwszą i najbardziej sensowną opcją
wydaje się być Shuri. Straciła brata i to w niej najbardziej
będzie siedziało pragnienie zemsty. Plus oczywiście więzy krwi
Jednak nawet w momencie gdy T'Chala zniknął po pstryknięciu
Thanos'a fani byli bardzo sceptycznie nastawieni co do tego jakoby to
ona miała przejąć po nim schedę nawet tymczasowo. Oczywiście
okazało się, że finalnie i Shuri padła ofiarą pstryknięcia, ale
gdy jeszcze nie było to wiadome i pojawiały się takie spekulacje
to fani byli zdecydowanie na nie. Wątpliwym jest więc aby Marvel
Studios dało ludziom to czego oni nie chcą
- M'Baku pomimo początkowej wrogości
stał się finalnie sprzymierzeńcem i przyjacielem, T'Challi ,
fabularnie zdaje się awansował na drugiego wojownika po Władcy i
przejęcie przez niego roli Czarnej Pantery wydawałoby się w chwili
śmierci ( mówię teraz o śmierci ekranowej ) T'Challi czymś naturalnym. Tak samo jak T'Chala jest charakterny,
waleczny i nieustępliwy. Wydaje się być wprost idealnym
przejściowym królem na trudne czasy. Dlaczego przejściowym? Pomimo
niewątpliwych atutów M'Baku jest on jednak na tę chwilę zbyt mało
rozbudowaną postacią aby móc samodzielnie
pociągnąć dalszą historię Czarnej Pantery. No chyba, że Marvel
Studios zaryzykuje i rzuci go na głęboką wodę ekspresowo budując
go przy tym na postać, którą fani polubią, i którą kupią. Nie
jest to niemożliwe i istnieje spora szansa, że ten plan wypali
jeżeli dobrze by się do tego zabrać. Czasu jest sporo, a kto jak
kto, ale Kevin i spółka z pewnością znaleźliby sposób by dobrze
to rozegrać.
- Killimonger i szansa na odkupienie. Tak
tak, ta postać nie żyje. Ale pamiętajmy, że w Marvelu, a
przynajmniej w komiksach rzadko ktoś umiera na stałe, a Wakanda to
najbardziej rozwinięte pod każdym względem państwo. Nie można
wykluczyć, że Erik został zahibernowany zanim dokonał żywota i
czeka na to aż Shuri wymyśli jak uleczyć jego rany aby mógł on
dostać szansę na odkupienie swych win gdy przyjdzie na to
odpowiedni moment. Tym momentem mogłoby być poprowadzenie wojsk
Wakandy do walki z tymi, którzy pozbawili państwo ukochanego
władcy. Pewnie wyglądałoby to w ten sposób, że wiele osób nie
chciałoby iść ramie w ramie z osobą, która prawie doprowadziła
do śmierci T;Challi oraz prawie wywołała globalną wojnę, ale
przecież niejednokrotnie oglądaliśmy takie historię. Postać chce
się odkupić, inni nie chcą mu dać na to szansy a finalnie mamy
happy end. Tak mogłoby być i tym razem. W końcu odmieniony
Killmonger nie byłby złym przywódcą patrząc na jego charyzmę
oraz doświadczenie w walce.
- Kolejną postacią jaka przeszła mi przez chwilę przez myśl jest Nakia czyli kobieta do, której T'Challa czuł zdecydowanie coś więcej niż sympatię. Zresztą z wzajemnością. I w związku przez tą relację stwierdzam, że jednak nie widzę jej w roli Czarnej Pantery. Bardziej dostrzegam w niej postać, która w przypadku zaistnienia sytuacji podanej w tym punkcie będzie raczej szukała samotnej zemsty co finalnie może przynieść dla Wakandy kolejne problemy.
- Okoye. O niej też myślałem.
Najwierniejsza z wiernych. I właśnie jej pokora oraz oddanie
względem korony czy władzy sprawia, że nie pasuje mi ona do roli
nowej Czarnej Pantery. Ona sama zresztą widzi siebie raczej w roli
wyłącznie wojowniczki żyjącej aby walczyć w imię Króla w roli,
którego sama nigdy by się nie widziała. Nie sądze aby jej rola
się tutaj jakoś drastycznie zmieniła. Będzie walczyła za Wakandę
tak jak dawniej i tak jak dawniej będzie gotowa oddać życie za
Króla bez względy kto by to nie był.
Tak już na sam koniec. Z dala od
spekulacji, z dala od tego co zrobi korporacja i z dala od podejścia
biznesowego. Tak prosto ode mnie, prosto z serca.
Chadwick Bosman
na ekranie był niezwyciężonym, silnym, niestrudzonym i
niepokonanym Królem Wakandy. Stał się postacią, z którą
Afroamerykańskie dzieci mogą się dzisiaj utożsamiać. Ich duma z
tak potężnego wojownika, który przecież jest taki jak oni jest
dziedzictwem, które zostanie w nich pomimo jego śmierci, ale wiecie
co? Tym niestrudzonym, niezwyciężonym, silnym i niepokonanym królem
Chadwick jak się okazuje był również w prawdziwym życiu. Te
dzieci dzisiaj jeszcze tego nie rozumieją bo dla nich aktor i postać
to często jedna i ta sama osoba, ale za kilka lat pojmą, że
Chadwick Boseman to podwójny superbohater bo był nim i w życiu i
na ekranie. Dzisiaj wiemy już, że ten wspaniały gladiator i
dzielny wódz Wakandy był nim w filmie pomimo przyjmowania w tym
czasie chemioterapii w prawdziwym życiu. Pomimo swojego cierpienia
do końca pomagał innym. Sam cierpiał w ciszy i uśmiechał się by
dać siłę Czarnej Pantery tym wszystkim, którzy tego potrzebowali.
Zostawił po sobie nie tylko wspaniałą kreację.. zostawił po
sobie nadzieję. Wlał ją w serca tych wszystkich cierpiących,
którzy mieli szanse się z nim spotkać. Dzisiaj wiedzą oni, że
dając im swój uśmiech i dając im nadzieje na lepsze jutro sam był
w tej samej sytuacji co oni, ale walczył i pomagał walczyć innym.
Pokazał, że można. Cierpiał z godnością i cierpiał niosąc
pomoc innym cierpiącym. Do końca w sile, do końca godnie, do końca
w ciszy. Tak jak przystało na króla. Nawet gdy wielu kpiąco
komentowało zmiany w jego wyglądzie on niczego nie dementował,
niczego nie tłumaczył. Po prostu wierzył i walczył. Był
bohaterem, którego potrzebowaliśmy, a na jakiego do końca nie
zasługiwaliśmy. Był nim nie tylko na ekranie. Ale o tym najwięcej
mogą powiedzieć Ci wszyscy, którzy poczuli jego siłę i dzisiaj
wiedzą, że można walczyć i wierzyć pomimo wszystko. #wakandaforever
Zawsze będziesz Czarną Panterą. Zdjęcie wyrażające więcej niż jakiekolwiek słowa.
W prawdziwym życiu nie potrzebujesz peleryny ani kostiumu by być bohaterem. Czasem wystarczy, że po prostu jesteś. Czasem to znaczy więcej niż cokolwiek innego.
Póki co nikt z obozu Marvela nie przebąkuje nawet na temat przyszłości Czarnej Pantery w MCU. W końcu jednak przyjdzie czas na podjęcie decyzji. Jaka ona będzie? Na raz pozostaje nam snuć domysły. Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za przeczytanie artykułu. SJK
Poruszajácy , chwytający za serce materiał Wakanda została bez swojego Króla ale on gdziekolwiek jest zawsze będzie czuwał nad swoim ludem
OdpowiedzUsuń